Cztery kobiety postanawiaja zamieszkać przez pewien czas na odległej wloskiej wyspie. Spędzony tam czas pozwala im poznać same siebie, zdać sobie sprawę z tego, co faktycznie chcą w życiu osiągnąć. Między kobietami nawiązuje się silna przyjaźń i zaufanie - wiedzą, że mogą ze sobą rozmawiać o nowym życiu i o tym, czego dowiedziały się o sobie samych...
To kwintesencja wszystkiego, czego nie znoszę w kinie. Sztuczność, fałsz, bohaterowie, którzy w ogóle nie interesują, co najwyżej drażnią, nieznośna teatralna maniera gry, słabiutki i wydumany scenariusz, pretensjonalność, czułostkowość. Jedna wielka bzdura.
myślałam, że będzie lepiej. jednak przy zakończeniu moje zażenowanie osiągnęło apogeum. faktycznie sztuczność i teatralna bajkowość cudownego optymizmu na mnie nie działają.
brawa jedyne za mirandę richardson, od razu mnie urzekła. momentami jej postać przypominała mi postać bree z serialu "gotowe na wszystko", ale...
Jest to ten typ filmu w którym ciężko (wg mnie) doszukać się jakiegokolwiek przesłania, sensu. Co prawda został nakręcony w przepięknych okolicach, miły, spokojny, ale odrobinę pusty. I w ogóle nie bardzo rozumiem wątku z tym mężem Rose. Okłamał ją, wręcz zdradził i niby wszystko było w porządku...