Jeśli gdzieś zobaczę (magiczne:) nazwę "Cloverfield" to muszę to zobaczyć! i w cale nie żałuję że to zrobiłem, fajnie się go oglądało co prawda myślałem że dostanę jakieś odpowiedzi na to co się stało i dlaczego w filmie z 2008r.!
Ale o jakie odpowiedzi Ci chodzi ?
Wszystko zostało już odnośnie pierwszej części wyjaśnione ...
Druga część jest bardziej problematyczna bo ciężko umiejscowić czas akcji w całym uniwersum
Zależy co chcesz wiedzieć
Skąd wziął się potwór? Czy zginął?
Nwm jakie informacje Ci umknęły więc sprecyzyj
Samą genezę potwora poznajemy tylko dzięki kampanii reklamowej filmu jako że w nim samym nie ma żadnych informacji skąd wziął się potwór. Clover nie jest żadnym kosmicznym lecz morskim stworzeniem z niewiadomym przebiegiem ewolucji. Urósł do takich rozmiarów spożywając nektar który Tagruato dodawało do napojów Slusho! . Sam jego atak spowodowany był badaniami naukowców które sprawiły że potwór zbudził się ze swojego snu. Sam jego atak nie był z resztą spowodowany żadnym gniewem czy chęcią szerzenia destrukcji. Potwór z jedynki jest jeszcze młodym osobnikiem więc prawdopodobnie po przebudzeniu szukał swojej matki i dlatego ruszył na Manhattan . Cały ten chaos wywołał w panice nie mogąc odnaleźć się w nowym otoczeniu. Gdzieś widziałem fajne porównanie do małego dziecka które gdyby oblazły je mrówki też zaczęło by się rzucać i wołać matkę.
Co do śmieci to ciężko powiedzieć . Na końcu napisów słychać słowa "Pomóżcie nam " czy coś takiego a po puszczeniu ich od tyłu słyszymy " Ciągle żyje " więc można by pomyśleć że rzeczywiście przeżył ale sam Abrams twierdzi że potwór nie przeżył bombardowania
Może i nie miały ale dziś już wiemy dlaczego coś 10 lat temu przybyło na ziemie, i tym samym Paradoks jest swoistym prequelem Monstera :)
To fakt chociaż to juz przesada jak dla mnie mieszać inne wymiary z nie wiadomo skąd chujwiecosiami :)
A nikomu nie przyszło do głowy, że atak z 2008 roku to po prostu inna Ziemia? :-) Przecież jeśli według autorów istnieją równoległe wszechświaty, no to przecież pewnie nie tylko dwa ;)
Racja. Równoległych wymiarów może być nieskończoność, w filmie jednak występują chyba tylko 3.
No ciężko w sumie wrzucić do filmu nieskończoną ilość wymiarów :D No ale po prawdzie bardzo podobała mi się pierwsza połowa filmu. No oprócz wrzutki pana "proroka" od książki w programie telewizyjnym - był to kompletnie niepotrzebny zabieg. Wystarczyło wrzucić na pokład jakiegoś fizyka od teorii czasoprzestrzennych. Bardzo fajny motyw z ruskiem i panią w ścianie. Niestety bardzo dużo innych czynników "nie zagrało". Nie jestem usatysfakcjonowany tym filmem, ale dnem bym go nie nazwał. Szkoda tylko zmarnowanego potencjału.
No samo zakończenie nie było złe, ale to co do niego prowadziło - męcząca i pozbawiona sensu gonitwa po stacji. Chociażby scena, gdzie dowódca decyduje, że muszą iść we trójkę, żeby odłączyć moduł serwisowy. Po czym zamyka się i wysyła się gdzieś do odległej galaktyki, a reszta wraca smutna i zastanawia się "a po co my w ogóle tam szliśmy, sam pójść nie mógł?". To chyba miał być wzruszający motyw a la Armageddon, ale kompletnie nie wyszedł i wzbudzał śmiech.
Kolejna super scena: wysoka skorka polskiego pochodzenia walczy z Hansem o broń. Hans krzyczy do głownej protagonistki "Uciekaj!". WTF? Gdzie w tym sens. Turlają się po podłodze we dwójkę i dzięki głównej bohaterce mieli przewagę liczebną - wystarczyło w łeb czymś zdzielić. Ale nie... bo po co? :) A poza tym - nie zapamiętałem imienia/nazwiska żadnej z postaci... To też dużo świadczy o filmie.
Taka mała uwaga: argument, że nie zapamiętałeś imienia czy nazwiska żadnej z postaci jest kompletnie bez sensu. Ja zapamiętałem i mniej więcej takie same zdanie mam o filmie, a więc?
Sorki, zapamiętałem Schmidta, ale Niemiec to się musiał tak nazywać :-) Podobała mi się postać pana bez ręki - ale odnośnie imienia/nazwiska, coś mi świta, ale nie pamiętam. Po prostu postaci słabo zostały wyeksponowane - nie zapadały w pamięć i nie przekonywały do siebie, mimo, że niektórych nawet dało się lubić :-) Nie winię tu aktorów bynajmniej...
Wziął pomocników, bo widocznie uznał, że pomoc może być potrzebna. W końcu nie wiedział jakie zniszczenia zastanie. Nie planował samobójstwa, ale gdy zobaczył jak wygląda sytuacja, to zdecydował się poświęcić. Na jakieś dyskusje i rozważanie innych wariantów nie było już czasu.
A problemy z pamięcią, to nie powód do przechwałek ;)
Właśnie nie kumam dlaczego wszyscy widzą w tym coś dziewnego ,że po słowach uciekaj, po prostu uciekła, no sorry, ale też bym spie*dalał, to bardzo logiczne, przecież ona trzymała broń ! co miała zrobić ? kopniaka z pół obrotu z odległości ok 6m od niej ! wtf ? to jest brak logiki i nie widzę w tej scenie akurat nic dziwnego, bardziej bym sie przyczepil chodzącej ręki, która sama pisze. Ogólnie film jest po prostu ok, średniak, z dobrymi efektami ale bez jakiejkolwiek logiki, nie miej jednak podoba mi się pomysł dwóch wymiarów, pamiętajmy że to film sc-fiction , należy się spodziewać pewnych niewyobrażalnych zjawisk, no ale ta chodząca ręka...... eh
Właśnie dobrze, że wstawili tego pisarza/proroka. Nie ma nic głupszego i mniej uzasadnionego fabularnie, niż ekipa wyszkolonych do misji astronautów, która po dwóch latach przebywania razem na stacji nagle zaczyna sobie tłumaczyć podstawy fizyki jak dla laika. Patrz: interstellar
Pod filmem Arrival jest temat, który na obecną chwilę otrzymał 511 łapek. Autor zarzuca twórcom, że skoro język obcych jest oparty na hipotezie Sapira-Whorfa, to temat powinien być bardziej rozwinięty (czyt. powinni to łopatologicznie wyjaśnić, a nie tylko o niej wspomnieć). Ja oczywiście się z tym nie zgadzam i w czasach sprzed internetu skorzystałbym z encyklopedii, a obecnie z googla, ale jak widać dzisiejsza widownia ma inne oczekiwania. To pokazuje, dlaczego ambitniejsze filmy zdarzają się coraz rzadziej, a coraz częściej kręci się filmy dla idiotów.
Na poczatku pierwszego Cloverfielda jest ciezki do uchwycenia motyw spadajacej satelity... czyli bardzo mozliwe, ze byl to wymiar Jensen (lub jeszcze inny).
ale czemu mialaby to byc inna ziemia skoro wszystkie filmy pokazuja potwory podobne do tego z zakonczenia? moim zdaniem wszystkie filmy pokazuja jedna historie z perspektywy roznych osob i miejsc
nalezy go traktowac jako calosc "cloverfield" i pod tym wzgledem jest ok, mnie sie na przyklad najmniej podobala pierwsza czesc, a najbardziej druga. Wszystko laczy sie w pewna calosc owiana tajemnica, dozowaniem strzepek informacji, ktore kazdy z widzow (na razie ) moze dopowiadac sobie po swojemu, dopoki ktoras czesc nie wyjasni wszystkiego