PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=448713}

Projekt: Monster

Cloverfield
6,4 68 208
ocen
6,4 10 1 68208
6,5 17
ocen krytyków
Projekt: Monster
powrót do forum filmu Projekt: Monster

Skoro film ma w miarę wysoką ocenę to na pewno znajdzie się ktoś kto wie o czym był ten film? Dla mnie to była marna podróbka Godzilli. Tyle, że Godzilla - film o potworze robiącym rozwałkę w mieście - miał jakieś przesłanie, zwracał uwagę na problem prób nuklearnych, które mogą spowodować dla człowieka zupełnie nieoczekiwane kłopoty. Ok.

A ten film? Kolejny bezsensowny monster movie taki jak "Monstrum" http://www.filmweb.pl/film/Monstrum-2011-555226 Tylko, że ma ocenę 3 razy wyższą. Choć fakt, że Monstrum był jeszcze bardziej żenujący to chociaż miał fabułę, kulejącą bo kulejącą, ale miał. Tutaj z kolei przynajmniej są sceny (a raczej migawki) demolki miasta i walk, co podbija moją końcową ocenę do 2. Fabuły, aktorstwa i przesłania brak. A pomysł kręcenia filmu "z ręki", niby przez uczestnika wydarzeń też już jest mocno wyeksploatowany.

ocenił(a) film na 8
Miku

Zastanawiam się, czemu nikt nie kontynuuje dyskusji? Brak kontrargumentów? Nie, nikomu nie chce się odpowiadac, ponieważ argumenty są lipne:) Czekam na konkrety i wtedy mogę podjąc dyskusję, gdy argumenty będą na poziomie.

ocenił(a) film na 3
umbertho

Wiesz...nie każdemu się film podobał. Mi np nie podobał się. Po prostu zwyczajnie- nie podobał. Główni "bohaterowie" mnie irytowali, a potwór miał być straszny. No właśnie...miał. A wyszło co? Kraken (albo Kraken na podstawie tego potwora powstał.) Liczyłam chyba na więcej ukazania typowych ludzkich zachowań w takich sytuacjach i chyba jakiegoś wytłumaczenia. Skąd to się wzięło nagle w centrum NY? To, że był wybuch jakiegoś statku niczego mi nie wyjaśnia.
A tak poza tym co znaczą argumenty na poziomie? Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie w taki sposób w jaki potrafi :/

ocenił(a) film na 8
Mrs_Willis

Nie mówię, że ma wam się podobac i tyle. Tylko widzisz - autor pierwszego postu mówi, że aktorstwa, fabuły i przesłania brak, bez podania konkretów. Według mnie aktorzy nie powalali, ale byli przeciętni, więc aktorstwo jakieś tam jest. W fabule mamy 2 historie miłosne: chłopaka, który wyjeżdża do Japonii i kręcącego kamerą. Pojawia się potwór, bla bla bla, chłopak postanawia uratowac byłą, bo dopiero co się pokłócili. Więc fabuła-jest. No i z tego mamy przesłanie: 'zanim powiesz/zrobisz coś złego-zastanów się 2 razy, bo zaraz wyskoczy potwór i zabije ukochaną osobę'. Pół żartem pól serio. Co do potwora - chodzi o to, że jest to Sci-Fi, dlatego według mnie sprawy takie, jak skąd wziął się potwór w centrum NY każdy może sobie wymyślic. Myślę, że autorzy celowo to ominęli, ponieważ już chyba wszystkie możliwe przypadki ktoś kiedyś wykorzystał. Czy to nieudany eksperyment, czy otwarcie portalu z innego wymiaru, myślę że nawet lepiej wyszło, niż gdyby wstawic jakiegoś naukowca do filmu, który głównym bohaterom w środku filmu wszystko tłumaczy. Tak jest bardziej tajemniczo, czyż nie? Nie narzucam swojego zdania, tylko nie spodobały mi się zdania typu :"O czym był ten film", bo nie wszystkie filmy muszą łechtac naszego artystycznego podniebienia i miec nie wiadomo ilu-poziomowe przesłania. Czasem powstają filmy, które włączasz, by po ciężkim dniu obejrzec rozpierduche i iśc spac.

ocenił(a) film na 3
umbertho

No to dla mnie za mało było tej rozpierduchy :P

Mrs_Willis

A ty byś się pchał do takiej rozpierduchy będąc niczym nieosłoniętym kamerzystą?

ocenił(a) film na 3
jporuba

PCHAŁA. PRZED NICKIEM JEST PRZEDROSTEK "MRS" KTÓRY PO ANGIELSKIEMU OZNACZA "PANIĄ". Wracając do tematu - jakoś w filmie się pchali :P w rzeczywistości też się pchają więc o co chodzi? :P

Mrs_Willis

Cóż, jakoś się z własnej woli nie za bardzo pchali. I o jakiej rzeczywistości ty mówisz?

ocenił(a) film na 3
jporuba

Włącz tv, wiadomości a się dowiesz. Mi wyglądało na to, że się pchali :P przykro mi mojego zdania nie zmienisz :D

Mrs_Willis

Ale ci w TV to zawodowcy, pchają się na wojny i rebelie bo taka jest ich praca, a ci tutaj to zwykli imprezowicze, myślisz że w ogóle widzieli kiedyś prawdziwy czołg?

ocenił(a) film na 3
jporuba

W muzeum na bank ;d

ocenił(a) film na 4
umbertho

Co do potwora chodzi o to, że nie jest to science fiction. Bardziej już tu pasuje fantasy.
W skrócie science fiction powinien pokazywać wynalazek(rozwój technologiczny), oraz jego skutki (pozytywne lub negatywne).

ocenił(a) film na 2
umbertho

Ok, ale problem w tym, że nie wiem czy można o tym filmie napisać jakiekolwiek konkrety. Podałem po prostu w mojej wypowiedzi w wątpliwość cały sens (pomysł?) nakręcenia filmu. Jeśli film nie ma absolutnie żadnego sensu to ciężko na jego temat dyskutować na konkretach.
Nie chcę się skupiać na krytyce szczegółów, takich jak przebicie prętem kobiety na wylot i jej cudowne ozdrowienie, czy fakt, że potwora bombardują z powietrza z eskadry B2 a on nawet nie drgnie. Takie kwiatki zdarzają się w tego typu filmach i nie wpływa to na moją jego ocenę.
Fabułę można opowiedzieć tak: jest impreza na Manhattanie gdy nagle materializuje się potwór i rozwala miasto. Koniec fabuły. Ciężko tu nad czymkolwiek dyskutować, fabułę też więc zostawmy. Są wszakże filmy, w których liczy się forma a nie treść. Są filmy ze szczątkową fabułą ale naładowane efektami specjalnymi i scenami walk, które czasem się przyjemnie ogląda dla rozrywki, ale ten taki nie jest. Mamy pół godziny imprezy a potem kilka mignięć potwora.
Film jest w dodatku wtórny: motyw ataku potwora na miasto jest już wałkowany od lat 30-tych XX w. Oczywiście tym miastem, a jakżeby inaczej, musi być biedactwo Big Apple. Już najpopularniejsze stwory tam rozrabiały: King-kong i Godzilla. Rozumiem, że wieżowce Manhattanu efektownie się rozwala, ale nie wiem jaki jest sens kręcenia w kółko tego samego i ile razy jeszcze będą rozwalać ten nieszczęsny Manhattan.
Motyw kręcenia filmu efektem kamery „z ręki” przez uczestnika wydarzeń też już trąci niepierwotnością. Oczywiście monster movie „z ręki” jeszcze nie było, ale wszystko można nakręcić w ten sposób i aspirować do filmu przełomowego: atak kosmitów, atak zmutowanych pająków, atak rekinów, trolli itd. A to wszystko „z ręki”. Jest pole do popisu.
Można powiedzieć, że to, że film nie wyjaśnia ani skąd wziął się potwór, ani czym jest i czemu tak ochoczo niszczy Nowy Jork to jest taka „aura tajemniczości”, celowa, żeby zainspirować widza i żeby sam sobie wszystko dopowiedział. Ale chyba twórcy poszli trochę za daleko, mnie to jakoś nie podkręca. Czekam na film, który będzie przedstawiał np. idącego przed siebie psa. Będzie on po prostu szedł. Sami sobie dopowiedzcie widzowie skąd, dokąd i po co? Czy to artyzm czy kpienie sobie z widzów?
Rozumiem, że niektórzy dopatrzyli się czegoś w tym filmie, ale ja się niczego nie dopatrzyłem więc zapytałem. Film mnie zirytował bo odniosłem wrażenie, że producenci chcieli sobie po prostu nieźle zarobić nie wysilając się zupełnie. Po prostu bezmyślna rozwałka, w dodatku nieefektowna.

ocenił(a) film na 7
Miku

Pomysłem na ten film, było pokazanie relacji naocznych świadków z niespotykanych zdarzeń, które dzieją się Manhattanie. Jak widzisz miejsce katastrofy kolejowej to widzisz wykolejony pociąg, straż, służby medyczne, ale nie widzisz skąd jechał pociąg i dlaczego doszło do katastrofy i jakimi konsekwencjami dla winnych to się zakończy. Tak jest w tym filmie. Jak w życiu.

Miku

Fabuła i pomysł - świetne. Sens filmu - głęboki, dla niektórych może nawet za głęboki. Bombardująca eskadra B2 i brak efektu, potwór dalej robi swoje - patrz poniżej. Impreza na Manhattanie, nagle materializuje się potwór i rozwala miasto - tak właśnie to wyglądało 11 września, ludzie byli zajęci swoimi sprawami, kiedy nagle do ich życia wtargnęło coś nieznanego i przerażającego. Wieżowce Manhattanu - chyba nie muszę komentować. Kamera z ręki - najlepsze rozwiązanie do tego pomysłu, zwykły śmiertelnik, który nagle znalazł się w środku przerastającej go, strasznej sytuacji. Tak jak wtedy. W filmie nie wiadomo, skąd wziął się potwór - bo dokładnie tak samo, nie wiadomo skąd, o 9 rano w środku Nowego Jorku pojawiły się samoloty, wlatujące do budynków. "Aura tajemniczości"? - oczywiście, że to artyzm, chodziło głównie o to, żeby widz sobie całą resztę dopowiedział. I na zakończenie - nie dopatrzyłeś się niczego w tym filmie, zapytałeś i masz odpowiedź. I to nie rozwałka jest bezmyślna.

Miku

Kobieta nie była przebita na wylot, po prostu nadziała się barkiem na pręt ;p

Potwór nie materializuje się znikąd, tylko wyłazi z oceanu.Myślisz, że czemu zaczął od Statui Wolności?

Godzilla nigdy nie atakował Nowego Jorku.NIGDY.

No bez jaj, porównujesz sytuację zagrożenia życia swojego i bliskich do psa wychodzącego na spacer?!

No nie, wcale nieefektowna.Może oprócz epickiej sceny, w której armia z całej siły napiernicza w twarz potwora?

Miku

Generalnie film jest kiepski, nawet tą kamerę zniosę czy brak gry aktorskiej ale do licha skąd się wzięło to ustrojstwo i w końcu czy coś z tym zrobili ?

Brak początku i końca boli strasznie - a kiepsko opowiedziana historia boli jeszcze bardziej - ale z racji włożonej sporej kasy w reklamę film ma 7 a są filmy 5x lepsze i maja 5. Głupi ten świat.

ocenił(a) film na 8
sokoleokoo2

Film nie ma początku i końca, bo moim zdaniem miało to wyglądać właśnie na oryginalny zapis kamery. Końca nie ma, bo pewnie kasy brak na następną część, a chętnie bym obejrzał. Generalnie do oceny są tu efekty specjalne, które na moje oko wypadają bardzo dobrze. Wśród dzisiejszych "mega rekinozaurów kontra supermeduza" nie ma co oglądać. Jeśli ktoś lubi sc-fi, na pewno nie powinien pominąć tej pozycji.

ocenił(a) film na 8
sokoleokoo2

to świetny horror sci-fi który trzyma w napięciu no może nie od samego początku ale przynajmniej do samego końca... Bardzo tajemniczy, mroczny klimat. Efekty nie są przesadne. Przynajmniej jest to jakieś urozmaicenie od tych wszystkich innych filmów o potworach, które są na jedno kopyto. A brak wyjaśnienia pojawienia się potwora i brak zakończenia bardzo mi się podobało.

sokoleokoo2

7 to za mało, ja daję 10 na 10. Bronię tego filmu, bo jest znakomity, i denerwuje mnie, jak ktoś się wymądrza, a nie wie, o czym mówi. Jeśli odszukasz przesłanie filmu (wskazówki poniżej), zrozumiesz i brak początku (skąd się wzięło ustrojstwo), i brak końca (tego ustrojstwa nie da się nigdy zniszczyć), i może jeszcze parę innych rzeczy w temacie. I w końcu przestanie boleć:)

ocenił(a) film na 7
Miku

Według mnie film jest celowo nakręcony w ten sposób. Ma przypominać przypadkowo nakręcone zdarzenia, z udziałem przypadkowych osób. Jest to chyba pierwszy film sf nakręcony w ten sposób i to na tyle dobrze, że robi wrażenie. Jeśli postaramy wyobrazić sobie jak mogłaby wyglądać relacja z autentycznego najazdu obcych istot, to ten film nieźle takie wyobrażenie oddaje. Dlatego nie ma w nim żadnego przesłania. Tak jak nie ma przesłania w relacji z pola bitwy. Oczywiście jest w obrazie dużo przesady, ale wiadomo, że to na potrzeby akcji i aby trzymać widza w napięciu.

ocenił(a) film na 8
Miku

Dla mnie to nie był typowy film akcji sci-fi, raczej głębsze i ambitniejsze kino, ale to tylko moje dziwactwa :)
Ja widzę w tym m.in. pogłębienie przesłania, które wypowiada któryś bohater na początku, czyli że ~ ważne w życiu są tylko chwile... Przyszedł jeden wielki potwór, nawet nie wiadomo skąd i jak, nie udało się go pokonać, rozpier*** całe miasto, a ostatecznie pewnie poradzi sobie z całym kontynentem, głównym bohaterom nie udało się - jednemu choćby - uratować, wyjechać z miasta, kraju, kontynentu... Czyli ten brak sensu, sprowadzający się pozornie tylko do rejestracji smutnej katastrofy (taki dość nietypowy w obliczu całej rzeszy skądinąd ciekawych filmów akcji _mających fabułę, sens i rozwiązanie_) właśnie to mi mówi. Miażdżąca końcówka - wstawka z wcześniejszego nagrania: "To był ciekawy dzień". Jednocześnie groteskowo zabawna i podsumowująca całą tezę: ciesz się wesołym dniem w lunaparku, bo nigdy nie wiesz, czy wkrótce twojego miasta nie zrówna z ziemią jakiś predator ;)
Jest też coś o miłości i honorze - koleś wraca po dziewczynę, choć wszyscy pędza w przeciwnym kierunku, a na ile to wiarygodne - nie chcę komentować, no ale jest. Miasta padają, ludzie giną, zostajesz sam ze swymi uczynkami w domenie miłości, przyjaźni, pomocy bliźniemu...
Poza tym to głównie walory wizualne ;)

ocenił(a) film na 8
pattymatheson

I to, co już gdzieś ktoś napisał, że miało to wyglądać jak autentyczne nagranie szarych świadków - wyszło bardzo fajnie technicznie, choć oczywiście nieco naciągane... No bo co za człowiek w obliczu takich wydarzeń myśli wpierw o kamerze?
Kiedy potwór szykuje się do zjedzenia ciebie, stoisz z wycelowaną w niego kamerą (myląc ją może z tarczą) ;)

ocenił(a) film na 2
pattymatheson

Czyli mamy melodramat a nie sci-fi:) Ale wiesz, takie różne wątki miłosne występują w każdych filmach tego typu (nawet w wymienionym przeze mnie "monstrum"), więc trudno mi podejść do filmu z tej strony. Niemniej interesujące, dzięki. Ja raczej podchodziłem do niego z nadzieją obejrzenia efektownej rozwałki jak w "transformers". Tam fabuła nie ma znaczenia, a liczy się forma - miód dla oczu i uszu. Ale tu się rozczarowałem. Film jest dla mnie o potworze niszczącym miasto, gdzie prawie nie ma ani potwora ani niszczenia miasta:) Ja wiem, że filmy kręcone "z ręki" przez uczestnika wydarzeń z zasady nie mogą dużo pokazywać ani niczego wyjaśniać, więc generalnie uważam, że kręcenie w ten sposób filmów jest jedynie łatwą metodą do zarobienia kupy kasy przy minimalnych nakładach intelektualnych i technicznych.

Ale ostatnio obejrzałem film "Moby Dick 2010" i po obejrzeniu tego "arcydzieła" na wszystkie inne patrzę przychylniejszym okiem. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Miku

Nie, no... melodramat to nie, bo "motyw miłosny" nie był podkreślany, tylko tak jakoś wyszedł z boku (i bokiem...), w dodatku to bardzo irytujący był, bo gdyby nie byli wrócili po Beth, to może by zdążyli uciec...
Bardziej właśnie widzę tu motywy wanitatywne, przemijanie i ulotność, oczywiście tylko jako część całości, obok obrazu rozwalania miasta i jako-takiego horroru. "Przeminęło z wiatrem" przesunięte z melodramatu na sci-fi, horror i katastroficzny ;) No i ciekawy sposób kręcenia, który pozwala bardziej wczuć się w klimat - wiemy tylko to, co kręcący. Chyba nie było jeszcze takiego filmu sci-fi/akcja/monster, żebyśmy nie mieli ani przyczyny zagrożenia, ani bliższego opisu, ani bohaterów walczących z zagrożeniem (poza nieudolnym i bliżej nieokreślonym wojskiem), ani wesołego zakończenia.
Bardzo ciekawy pomysł, realizacja też.

Miku

Absolutnie popieram.

Godzilla - 3
Projekt Monster - 1.5
Monstrum - 0.5

I wszystko jasne.

ocenił(a) film na 8
adeck92

niektórzy piszą że nie wiedzą skąd wziął się potwór, jeżeli nie chcą się domyślać to niech założą że ten filmik to wyjaśnia http://www.youtube.com/watch?v=R2DRF8_SQVk&feature=related, ja sądzę że coś w nim jest

adeck92

Słabo się znasz na filmach. I chyba raczej nie oglądasz ze zrozumieniem.

arturos67

Skąd te chybione wnioski?

adeck92

Z faktu absolutnego poparcia stwierdzenia, że "Project Monster" to kolejny bezsensowny monster movie, któremu "fabuły, aktorstwa i przesłania brak". Marna podróbka Godzilli..? Chyba żarty. A ocena 1,5 (co prawda nie wiadomo, w jakiej skali te półtora punktu, ale rozumiem, że ma być mało, jak "dla podróby"). Nieco niżej znajdziesz mojego trochę dłuższego posta rozszyfrowującego, "o czym jest ten film" i uzasadniającego moją opinię, że "Project Monster" to film świetny. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Miku

Jak dla mnie wadą filmu jest narracja z perspektywy amatorskiej kamery. W pewnym momencie męczy patrzenie jak kamera się trzęsie, lata i nic właściwie nie widać. Za to podobały mi się efekty specjalne, które dawały dużą dawkę realizmu. Co do przesłania to jest tam jakiś wątek miłosny, więc coś można z tego filmu wynieść.

ocenił(a) film na 2
beem

No właśnie efekty niezłe, ale jak dla mnie było ich zdecydowanie z mało, sceny z potworem i niszczeniem to są migawki, co jest faktycznie skutkiem tej nieszczęsnej narracji "z ręki".

ocenił(a) film na 8
Miku

no ja nie wiem o czym był ten film ale robił wieksze napiecie u mnie niż nie jeden horror teraz nawet mi się sniło po oglądnieciu, że jest koniec świata:D dlatego patrze pod tym względem, że po prostu przyjemnie się to oglądało bo nie było nudno, mnie wciagnelo

Miku

Fabuły, aktorstwa i przesłania brak? Chyba tylko dla ciebie, bo jak widać słabo sobie radzisz z interpretacjami.
To nie jest film katastroficzny o potworze, który robi bałagan w Nowym Jorku - to jest amerykański film o czymś nieznanym, co zaatakowało Nowy Jork jedenastego września 2001 roku. O terroryzmie. Nikt nie wie, co się dzieje i o co chodzi. Ten potwór, który zaatakował, jest ogromny, przerażający i bezwzględny, nie można go zniszczyć masowo wystrzeliwanymi pociskami. Giną bezbronni i bezradni ludzie. Wojsko - samoloty, czołgi, żołnierze - walczą z napastnikiem, ale on wygrywa. Dwa przytulone budynki (w jednym z nich jest Beth, którą ratują bohaterowie) - to oczywiste WTC przed zawaleniem. Tak jak wtedy, i na filmie ludzie ewakuują się z Manhattanu idąc przez Most Brooklyński. Coś bardziej abstrakcyjnego, specjalnie dla ciebie - pająki odpadające od potwora i kąsające ludzi - to idea terroryzmu, dopadająca niektórych "normalnych" ludzi, którą trzeba zniszczyć w zarodku, dlatego „ugryzionych” się eliminuje. I na koniec - scena w spadającym helikopterze - to żywcem scena spadania samolotu w „Locie 93”. Symboliki jest tam więcej, zachęcam do ponownego obejrzenia filmu, może coś znajdziesz… Niektóre sceny z filmu to wręcz powtórzone ujęcia z dokumentalnych filmów o 11/09 (walący się budynek, z którego idą kłęby czarnego dymu i kurzu, błąkający się, zakurzeni i zdezorientowani ludzie - dokładnie tak waliły się oba budynki WTC, tak wyglądali ludzie). Podsumowując - jest to znakomity film, który należy odczytywać nie wprost, ale jako przenośnię o tym, co dręczy Amerykanów od tamtego trudnego momentu. Brawa dla tego, kto to wymyślił i napisał tak świetny scenariusz. Zresztą jako „tylko” film katastroficzny też jest niezły, chociaż zgodzę się, że w oderwaniu od wyżej przedstawionego kontekstu może wydawać się trochę „bez sensu”. A konwencja kamery z ręki tylko przydaje wszystkiemu autentyzmu, i tak w gruncie rzeczy jest najlepszym pomysłem na pokazanie całości. I to, czy relacja głównego bohatera z byłą dziewczyną jest wiarygodna, czy nie, jest absolutnie bez znaczenia - bo jest tylko pretekstem. Przebitki z poprzednich nagrań z jednej strony pokazują, jak ważna jest wspólna przeszłość w miłości, z drugiej - jak łatwo, w ciągu kilku godzin beztroskie i szczęśliwe życie może zamienić się w dramatyczną walkę o przetrwanie. Dla mnie - rewelacja. W każdym z wyżej wywołanych kontekstów. Dziwne, że znalazłeś przesłanie w "Godzilli" (to dopiero była żenada), a nie znalazłeś go tutaj.

ocenił(a) film na 2
arturos67

Można dowolnie interpretować każdy obraz. Twoja interpretacja podoba mi się, ale nie udowadnia, że film ma fabułę. Film jej nie ma. Interpretujesz poszczególne obrazy, formę, która jednym mogła się podobać, a innym nie - jedni coś z niej wyciągnęli, a inni nic. Jednak te obrazy, pojawiające się na ekranie, nie tworzą spójnej całości, nie budują opowieści. Tak jak interpretujesz na swój sposób ukazanie dwóch budynków, katastrofy śmigłowca, przebitki poprzednich nagrań, budując na postawie tych obrazów przesłanie, tak brak istnienia fabuły, aktorstwa, dialogów jest wciąż faktem. Podkreślam, że co najbardziej nie spodobało mi się w filmie to to, że jest absolutnie wtórny - nie ma w nim niczego czego nie byłoby wcześniej. Potwór atakujący Manhattan, wojsko, sielankowe życie przerwane przez atak, kręcenie z ręki. Piękne życie przerwane przez katastrofę nieznanego pochodzenia - to już było. Gdyby chociaż film był efektowny... Słyszałem, że planowany jest sequel - czyli tym razem bez wątpienia skok na kasę - znów przy minimalnych środkach. Bo drugi raz metafora 11 września nie jest potrzebna.
Jeśli chodzi o Godzille - film, nawet jeśli był kiepski, miał fabułę, był opowieścią o tym jakie zagrożenie niesie ze sobą eksperymentowanie z potężną energią nuklearną. Że będąc u szczytu swojej potęgi ludzkość sama może sprowadzić na siebie zagładę, a im bardziej zaawansowani jesteśmy, tym jest to prostsze. Nie mówię o dalszych filmach z Godzillą, gdzie pojawiały się różne dziwadła z nią walczące, bo to było już kino czysto rozrywkowe (i bardzo kiepskie - podobała mi się tylko muzyka).

Miku

Oczywiście, że można interpretować dowolnie. Mieć swoje zdanie. Pisać, jakie kto ma wrażenia. Co się podobało, a co nie. Czy w ogóle cokolwiek się podobało, czy cały film jest do bani. I dokładnie do tego służą dyskusyjne wątki i tym właśnie bierzemy udział.
„Project Monster” nie ma fabuły? A czym jest fabuła? „Fabuła” (sorry, ale to konieczne:), biorę z Wikipedii) to - „układ zdarzeń w przedstawionym świecie utworu epickiego, dramaturgicznego, a także filmu”. Zdarzenia, tworzące fabułę, składają się jednocześnie na losy przedstawionych w danym utworze postaci. Każde z nich (zdarzeń) pozostaje w określonych związkach z pozostałymi oraz z całością nadrzędną, którą wszystkie zdarzenia współtworzą. Relacje między zdarzeniami są: czasowe (co nastąpiło po czym), przyczynowo-skutkowe (co spowodowało co) i teleologiczne (zdarzenia, przeżycia i opinie bohaterów, sytuacje, połączone w szereg zmierzają do założonego z góry, wspólnego celu).
W tej definicji zdecydowana większość filmów ma fabułę, „Project Monster” także. Dla mnie (podkreślę – dla mnie:) historia opowiedziana w PM (fabuła, nie - przesłanie) jest klarowna, zwarta i spójna. Wszystkie zdarzenia od początku do końca logicznie budują interesującą i emocjonującą historię. A wskazane „obrazy” (dwa wieżowce, kurz z zawalonego budynku, „pochłaniający” ulicę, spadający helikopter, etc.), wkomponowane w „fabułę”, to właśnie ukryte przesłanie twórców, o co im chodzi. Tych scen w ogóle przecież mogło nie być, albo można było pokazać je na sto innych sposobów, a jednak są właśnie takie. Zgodzę się, że zakończenie jest mało konkretne, w zasadzie oprócz tego, że był atak rakietowy, wielki wybuch i że zginęli, nie wiadomo nic więcej, a w szczególności nie wiadomo, co z potworem, ale… Dla mnie to część „przesłania” – na pewno giną niewinni ludzie, ale niestety nie widzimy śmierci potwora. Bo tego domniemanego potwora, jakim jest terroryzm, nie da się ostatecznie zniszczyć i pokonać. A przynajmniej walczący z nim nigdy nie będą mieć takiej pewności. Co jakiś czas dzieją się na świecie rzeczy, które boleśnie to potwierdzają (ostatnio – Boston). Może to być jednocześnie „pomost” do sequela.
Nie będę polemizował z zarzutem „wtórności” filmu. Ok, wszystko już wcześniej było. Ale dla mnie to kolejny atut. To duża sztuka wziąć coś, co było już sto razy wcześniej i nadać temu jakiś zupełnie nowy, oryginalny, autorski „sens”. Zgrabnie umieścić „przesłanie” w, wydawałoby się, zużytym i głupim temacie „potwora rozwalającego miasto”. Analizę „aktorstwa i dialogów” sobie darujmy, chociaż dla mnie są ok. W końcu to „amatorska” kamera, „amatorskie” nagranie z ręki i w zamyśle „amatorzy” (grani przez profesjonalnych aktorów), którzy zachowują się tak, jak każdy z nas, gdy nagle ktoś zacznie nas nagrywać kamerą.
Powtórzenia z moich wcześniejszych postów są niestety nieuniknione.
Sam jestem bardzo ciekaw, jak wypadnie sequel. Ale mam nadzieję, że jeżeli znowu „zamieszany” w to będzie koleś od „Lostów”, można liczyć na coś na poziomie.

ocenił(a) film na 9
arturos67

dobry komentarz, zgadzam się w pełni. Jak dla mnie, film może się nie podobać jednak to nie znaczy że film jest zły. Został stworzony w sposób zaplanowany i realizacja wyszła moim zdaniem nieźle. Film tworzy specyficzny klimat, do jednych trafi do innych nie. Wszystkie wady wymieniane przez niektóre osoby mogą zostać przez inne za zalety. Przykład:
- argument że kamera jest do dupy i cały czas się trzęsie. Tak zostało to obmyślone przez twórće w celu nadania filmowi większej tajemniczości, sprawiała że film wielu rzeczy nie wyjaśniał, było wiele niedopowiedzeń jednak sprawia to że film jest w mojej opinii ciekawszy. Jest pokazany z zupełnie innej perspektywy (dlatego nie jest to kolejny taki sam film o potworze w stylu Godżilli), skupia się na bohaterach i ich psychice i zachowaniach w sytuacji takiej jaka jest pokazana w filmie. Stąd 2 argument
- słabe aktorstwo. Jak dla mnie jest ono po prostu naturalne.
itd.
Wszystkie te wady/zalety tworzą zgrabną całość, która jak już napisałem wyżej do jednych trafi do innych nie :)

ocenił(a) film na 5
arturos67

Idąc Twoim tokiem rozumowania, mogę stwierdzić, że Snakes on a Plane, to arcydzieło. Czysta metafora i symbolika rodem z biblii. Na pokładzie samolotu znajdują się węże, które jak wiadomo są alegorią zła wszelkiego, materializmu i upadku, są one potajemnie wniesione na pokład, w celu uśmiercenia niewygodnego świadka. Tu, znowu rodzi się wyobrażenie nieskalanej złem arki (USA - American dream, raj dla szukających pracy europejczyków, czy jak tam kto chce), na którą cichutko wkrada się zło. Węże (wspomniane wcześniej zło - terroryści/szatan) mają skrzywdzić osobę niewinną, a zarazem niewygodną. Dokładnie tak, jak w przypadku samolotów niszczących budynki WTC, w których znajdują się ludzie, odrębni wszelkim konfliktom politycznym i militarnym, ale jednocześnie stanowiący element Ameryki. Agent FBI natychmiast podejmuje rozpaczliwą walkę o życie pasażerów (tu rząd USA wprowadzający nowe, prewencyjne metody walki z terroryzmem). Całość owiana jest mistycyzmem i wręcz poetyckim ujęciem tematyki upadku ludzkości.

Daj spokój, jeśli ktoś ma dość dobrze rozwiniętą wyobraźnie, nieco wiedzy i zdolności literackich, to każdy film przedstawi jako wirtuozję kinematografii. PM jest moim zdaniem średni. Nawet jeśli doszukasz się tam symboliki, to i tak uważam, że trudniej jest zrobić film, który ma żywych aktorów, początek i koniec, oraz zaciekawia i zaskakuje fabułą. PM (wg Twojej opinii) natomiast kipi od wyświechtanych symboli, a jeśli się ich nie doszukamy, jest filmem przeciętnym, żeby nie powiedzieć bardzo średnim. Poza tym, problem dotyczący jedenastego września w filmie mnie rusza (ile już było filmów o terrorystach, albo nawiązań do nich?) - kolejny amerykański patos i rozpacz nad tragedią, która i tak do końca nie została wyjaśniona (oczywiście współczuję ofiarą i ich rodziną, ale uważam za obrazę nawiązywanie do tej katastrofy w filmach fantastycznych, bo s-f, to z pewnością nie jest. Uważam wręcz, że roztrząsanie takich wydarzeń doprowadzić może jedynie do niepotrzebnego buntu. Bo i tak wiadomo, ku czemu prowadzi "ich" wojna - do ropy i nakręcania gospodarki zbrojeniowej. Chociaż wątpię, że przeciętny Kowalski, czy Smith dojrzy tu coś ponad rozwałkę.

PS Jeśli ktoś czuje się urażony to przepraszam, bo nie to było moim celem. Chciałem przedstawić tylko swój pogląd na sprawę i zaznaczyć, że warto mieć zawsze własne odrębne zdanie, ślepa wiara w coś, co może brzmi pięknie, często prowadzi do rozczarowania.

PPS Coc do wypowiedzi reoms2 - nie wiem, czy to trollowanie, nie będę dywagował:

"O czym ty piszesz ten film to Arcydzielo / rewelacyjny.Brak aktorstwa - dobre sobie - swietne aktorstwo --- brak scenariusza --- hahahaha --- przeslanie ?? ano takie ze moze sie wydarzyc cos czego sobie nikt nie wyobraza."

No, Pinokio też miał takie przesłanie, kto by przypuszczał, że drewniana lalka ożyje?

Donnie28064212

Na początek - PPS - reoms2 to troll, który nabija się z tego, co powyżej napisałem. Za dużo podobieństw i powtórzeń:) Ale puszczę go wolno.

A teraz do rzeczy. Snakes on the plane nie widziałem, z tego co wiem, nie jest to arcydzieło, chociaż grał w nim Samuel Jackson (zdaje się, że od pewnego czasu on już nie wyznacza arcydzieł). Ale to co piszesz, słabo się ma do meritum. Od kiedy węże są alegorią upadku i materializmu? Od kiedy ofiary z obu wież WTC były "niewygodne" dla zamachowców?
Każdy film może być gigantycznym knotem, albo arcydziełem, zależnie od tego, kto ogląda i ocenia. To co jeden dostrzeże, może nawet się tym zachwyci, drugi może zbyć wzruszeniem ramion. OK.

Project Monster, wbrew temu, co piszesz, to film świetny w obu płaszczyznach.
"Symbolicznie" - nie chcę się powtarzać, ale trzeba wyjątkowo dużo złej woli. żeby nie dostrzec ukrytych symboli. Tylko jeden - głowa Statuy Wolności, lądująca przed domem ewakuujących się bohaterów + statua wolności na plakacie filmu. Wynurzający się znikąd, filmowy monster atakuje Statuę Wolności - odtrąca jej głowę, która ląduje na ziemi. To oczywista przenośnia ataku terrorystów na wszystko, co "amerykańskie", czego nienawidzili (takim symbolem jest Statua Wolności). 11 września samoloty uderzyły w symbole amerykańskiej wolności i potęgi gospodarczej (WTC), amerykańskiej potęgi militarnej (Pentagon) i politycznej (udaremniony atak na Biały Dom, samolot który spadł w Pensylwanii).
"Niesymbolicznie". To jest oczywiście tylko moje zdanie, ale - PM pozbawiony całej symboliki też się obroni, jest to dobry "monster movie", w którym wszystko jest jak trzeba. Odpowiednio budowane napięcie, poczucie rosnącego zagrożenia, zdarzenia przerastające bohaterów, etc. Gdybym tam był (np. w roli głównego bohatera), zdążyłbym się przestraszyć. Megafony na pustych ulicach, na co dzień znane, a tego wieczora zupełnie inne i obce miejsca w mieście, nie jeżdżące metro i puste tunele:), opancerzone, ale mimo to mocno niepewne wojsko na ulicach. Czy ktoś nas obroni przed nie wiadomo czym?... to wszystko daje właśnie ten efekt. I znowu niesymbolika nieuchronnie miesza się z symboliką filmu.
Project Monster może być głupim, płaskim filmem o głupim potworze, głupim Nowym Jorku i głupiej amerykańskiej armii, co nie potrafi go załatwić, albo o czymś zupełnie innym. Każdy może mieć swoje zdanie, o którym nie chcę dyskutować.
Ale dzięki za krytyczny komentarz,krytyka zawsze jest twórcza:)



ocenił(a) film na 5
arturos67

Przyznam, że nieźle bronisz swojej opinii na temat PM. Tobie się podobał, ja uważam, że jest filmem solidnym, ale nie wybijającym się ponad tłum. Jak wspomniałeś, każdy ma inny gust i inną skalę ocen, dlatego nie ma sensu się o to spierać. Mam nadzieję, że jeśli powstanie kontynuacja, to nie zniszczy Ci ona opinii na temat tego filmu, bo czasami tak się zdarza.

Chciałem przeprosić za "rodziną" i "ofiarą" w poprzednim poście. Oczywiście powinno być "rodzinom" i "ofiarom". Tak to jest, jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy ;)

ocenił(a) film na 10
Miku

O czym ty piszesz ten film to Arcydzielo / rewelacyjny.Brak aktorstwa - dobre sobie - swietne aktorstwo --- brak scenariusza --- hahahaha --- przeslanie ?? ano takie ze moze sie wydarzyc cos czego sobie nikt nie wyobraza.
Niektorzy moga ten film traktowac jakos dziwadlo z trzesaca kamera bo sie nie znaja.Ten film to majstersztyk jeden z najlepszych filmow wogole.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones