naprawde wzruszające ostatnie słowa konającego Banksa jako Mika.
Twórcy "BB" to debile - jak mogli go uśmiercić?!
Wobec tego zmienia oczekiwania - oby Walt na koniec dostał kulkę w łeb, choć znając życie pewnie zakończą ten serial tak jak się zaczął(rak wróci) - nie spojluje, zgaduję i chętnie poczytam inne zgadywanki.
Niekoniecznie debile... W końcu od początku serial opierał się na dość zaskakujących zwrotach akcji... Jestem świeżo po projekcji całego serialu w 1,5 tygodnia... Wydaje mi się że Pan Mike budzi raczej szacunek poprzez swą wykwintną rolę w której bez przerwy kieruje się zasadami i totalnym profesjonalizmem... - Dla Trolli - TAM NIE MA DOBREGO BOHATERA I MuSIMY WYBIERAĆ KOGO POLuBIĆ WŚRÓD LuDZI, WĄTPIWEJ REPuTACJI!!!!!
Też go polubiłęm, poszanowałem, ale odbieram to jako format serialu...
Mało tego taka moja prognoza że niestety Jessy zginie z rąk Waltera albo na odwrót.... Kolega Hank Mimo wielkiego odkrycia będzie miał mało do powiedzenia poza ostatnią perturbacją w rodzinie Pana Walta :P Nie spoileruję tylko strzelam ;)
Lepiej by było, gdyby wyjechał i żył długo i szczęśliwie? Dobrze, że tak się stało, dzięki temu ta scena zostaje w pamięci i także ten bohater paradoksalnie zostaje z nami na dłużej, a po za tym EMOCJE!, co to był za smutek, gdy on zginął, ahh
Wina twórców taka, że Walta napisali jako jełopa.
Kompletna porażka. Myśli dopiero po fakcie, manipuluje, konsekwencje swoich czynów zawsze zwala na innych, winni wszyscy tylko nie on, zawsze lubi myśleć że ma wszystko pod kontrolą a później okazuje się że to gówno prawda, jego jedyną formą przekonania kogoś do czegoś to szantaże, darcie mordy i wymądrzanie się jakby znał wszystkich na wylot, nie liczy się ze zdaniem innych, emocje często biorą górę nad dokonywanymi przez niego czynami, ma wygórowane ego, troszczy się bardziej o swoją dumę niż rodzinę, lubi zgrywać - nieudolnie zresztą - groźnego profesjonalistę. Walt to po prostu niedomagający umysłowo tchórz.
Poza tym przez niego zginęły moi 2 ulubieni bohaterowie z BB. Mike i Gus, ot co.
Cieszę się, że spotkał go taki sam los.
No nie są, w niektórych się pływa. Ale tak wyszło, że on akurat poszedł i nad nią umarł, więc o co chodzi?
Jest tak samo wzruszające i skonstruowane, na tej samej zasadzie gość obrywa kulkę i idzie spory kawał nad rzekę, żeby dokończyć żywota i jeszcze długo nad nią siedzi nim to się stanie - scenarzyści lubią tak sobie odwołać do czegoś - wiem coś o tym.